Niezaprzeczalnie chodzenie po górach to moja ulubiona aktywność fizyczna. By mieć dużo siły do przebycia mnóstwo kilometrów na własnych nogach to dla niej trenuje na co dzień.
W tym roku (wrzesień 2021 r.) udało mi się zdobyć Koronę Gór Polski. Weszłam na 28 szczytów w niecałe 9 miesięcy.
Przez ten czas intensywnie chodziłam po górach w różnych warunkach pogodowych.
Od jakiegoś czasu rozmyślałam nad artykułem dotyczącym tego co zabrać do jedzenia w góry.
Obserwując turystów widziałam mnóstwo błędów, zmarnowanego jedzenia i niestety papierków po słodyczach w krzakach.
Dlatego postanowiłam podrzucić Ci kilka pomysłów i sprawdzonych rozwiązań na jedzenie w góry.
Jeżeli TAK, to zapraszam Cię do zapisania się na mój Newsletter. Co piątek z rana przesyłam w ramach cyklu "Zdrowo na weekend" wskazówki, tipy, porady dietetyczne oraz przepisy - wszystko oparte na badaniach naukowych, które możesz wdrożyć od zaraz w życie, by zdrowiej się odżywiać.
Po pierwsze nie musisz pakować kilogramów jedzenia do plecaka, bo im on będzie cięższy tym będzie Ci trudniej iść. Jednak weź pod uwagę, że podczas długiego trekkingu spalisz mnóstwo kcal. Zapotrzebowanie przeciętnej osoby o wadze około 70 kg w ciągu doby podczas wycieczki górskiej może wzrosnąć nawet do 4000 kcal. Dlatego właśnie jedzenie w góry powinno być dobrze przemyślane, smaczne, odżywcze i o wysokiej gęstości energetycznej.
Na podstawie odpowiedzi na powyższe pytania dobierz jakie posiłki ze sobą zabrać.
Nieważne na jak długą wycieczkę się wybierasz zawsze weź ze sobą dużo wody. Za każdym razem więcej niż myślisz, że potrzebujesz.
A co jak się zgubisz? A co jak Twoja wycieczka będzie dłuższa niż zakładasz? Nikomu nie życzę takiego scenariuszu, ale nieraz mi się zdarzyło pobłądzić ;) Wtedy zabranie większej ilości wody niż zakładałam było zbawieniem.
Nie musisz brać ze sobą kupnego gotowego izotonika lub tym bardziej jakiś napojów gazowanych. Jednak gdy jest ciepło warto przygotować sobie domowego izotonika.
Ale moim największym odkryciem tego roku (oczywiście poza raczkami w zimie) jest bukłak z rurką. Do kupienia TUTAJ. Często podczas długiego marszu zapominałam się napić wody. Nie chciało mi się stawać by wyciągać butelki z plecaka. W związku z tym na koniec dnia orientowałam się, że wypiłam tego dnia może szklankę wody. Podczas aktywności fizycznej pocimy się i nasze zapotrzebowanie na płyny się zwiększa. Odpowiednie nawodnienie organizmu podczas aktywności fizycznej zmniejsza szansę na skurcze mięśni, uczucie zmęczenia i bóle głowy.
Dzięki bukłakowi nie zapominałam o wodzie i piłam cały dzień małymi łykami.
Polecam!
Gdy zabieram się za porządny posiłek zawsze sprawdzam jak wygląda trasa, a w szczególności przewyższenie po przerwie. Bardzo, ale to bardzo nie lubię iść pod górę z przepełnionym "brzuchem".
Przerwę na jedzenie w góry zawsze robię po większym przewyższeniu. Jednak gdy trasa to tylko i wyłącznie przewyższenia przez jakiś czas to staram się nie objadać. Kończę wtedy posiłek z uczuciem lekkiego niedosycenia. Lepiej w taki sposób niż poczuć kolkę lub nudności na trasie ;)
Poza tym od jakiegoś roku jestem szczęśliwą posiadaczką bidonu 400 ml od Esbit i polecam go każdemu. Do kupienia TUTAJ. Potrafiłam iść 8-10 h w zimie po górach a jedzenie i tak było zawsze ciepłe.
Bardzo często zdarza mi się nawet zabrać w nim jedzenie do pracy :)
Wyświetl ten post na Instagramie.
Post udostępniony przez Katarzyna Skórska | Dietetyk (@skorskadietetyk)
Wyświetl ten post na Instagramie.
Post udostępniony przez Katarzyna Skórska | Dietetyk (@skorskadietetyk)
Zobacz także: Przepisy na moje ulubione pasty kanapkowe
Jeżeli wiesz, że po drodze będziesz mieć schronisko warto zaplanować sobie zjedzenie obiadu właśnie w nim. W większości schronisk zjesz domowy, smaczny i sycący obiad. Jednak są schroniska wyjątkowe z przepysznym jedzeniem. Do moich ulubionych należą:
Gdy nie chcesz jeść w schronisku lub na Twojej trasie nie ma żadnego schroniska, a trasa jest długa wtedy proponuję Ci zabrać coś w termosie.
Zobacz także: E-book "Chooodź na obiad" z przepisami na obiady
Nie uważam, żeby przekąski podczas chodzenia po górach były elementem obowiązkowym w plecaku. Jednak chodząc po górach spala się dużo kalorii, dlatego warto jakieś dostarczyciele "dodatkowych" kcal w plecaku mieć. Osobiście nie lubię chodzić głodna po górach, dlatego zawsze mam "coś na ząb" w plecaku. Przekąskami mogą być jakieś klasyczne cukierki, batoniki, ciastka. Ja jednak jestem za tym, żeby ten nadmiar cukru zostawić sobie na schroniskowe naleśniki lub knedle z jagodami. Wolę postawić na zdrowe przekąski, jedyną słodkością, którą zawsze mam w plecaku są żelki ;) Mam do nich spory sentyment ;)
To po prostu jest bardzo przyjemne, gdy możesz się położyć na polanie otworzyć termos z kawą i coś przekąsić.
Wyświetl ten post na Instagramie
Post udostępniony przez Katarzyna Skórska | Dietetyk kliniczny on-line (@skorskadietetyk)